
jadę do pracy, na trasie mam dokładnie jeden fajny łuk (w tunelu - wawa, rondo zesłańców syberyjskich) no i tak się złożyło że jakoś szeroko wzięłam ten zakręt i trafiłam na rozlany olej i biały pas ograniczający jezdnie. Nie wiem dokładnie co się stało ale moto uciekło spode mnie. Ja zaczęłam sunąć po asfalcie i obróciło mnie tyłem do kierunku jazdy. ERnest przejechał kilka metrów po asfalcie krzesząc iskry (z tylnego podnóżka) i też obrócił się tyłem.
Jak się w końcu zatrzymałam to przed oczami miałam chłodnicę samochodu za mną

Szkody są na szczęście niewielkie. Crashpad wziął większość na siebie, więc bak, silnik i dekle są całe, kierownica też. dostało się kierunkom i tylnej owiewce, ale "się zagoi"


