Wlasnie zobaczylem fotke z innego forum na ktorym jestem (SV-ek) -
Kurde, jestem doslownie w szoku. Wiele razy sie zastanawialem co by bylo gdybym dostal ptaszorem w kask albo motonga. Slyszalem tez (nie wiem czy nie urban legend), ze koles jechal pomiedzy drzewami i ruszylo jakies stado golebi. Jeden za nisko jechal i koles przyjal go na glowe. Golab zbil mu szybke i zlamal nos
wroble fajnie pikuja jak uderza w samochod juz dwa razy mialem taki przypadek ze uderzyl mi ptak w blotnik i tak fajnie pikowal ze oczy zrobilem ze zdumienia
Dobrze, że tylko wróbel a nie bocian czy jakiś inny kondor.
Z istot latających największe co we mnie wleciało to trzmiel, ale swoją drogą po lekturze motocyklisty doskonałego boje się, że za każdym krzakiem czai się na mnie jeleń bądź inny łoś...
Mi kiedyś wyskoczył bażant, psia jego jucha! W dodatku czekał na poboczu aż podjadę bliżej i wybiegł jak już nie było opcji hamowania. Na szczęście udało mi się odskoczyć w lewo. W manetki by się nie wplątał, ale chłodnica byłaby do czyszczenia
Tydzień temu lataliśmy sobie z kumplem na motorkach. Droga za miastem,ładny asfalt ale coś mnie podkusiło żeby nie odwijać bo było jeszcze kilka domostw. Jedziemy sobie, ja pierwszy a kolega drugi. Zza żywopłotu wyleciał mi gołąb. Zahamowałem ale i tak go przyjąłem na siebie. OK 90km/h i wyłapałem gołębia w lewe ramię. Kumpel mówi że pierza się posypało jakbym nie wiem w co uderzył Gołąb oczywiście zabity a ramię bolało przez 2 dni. Dobrze ze tylko tak się skończyło