[Rumunia-06.2013] Mamanynka ursul!
Moderatorzy: Miłosz, Kamyk, lucek, bartoszto, jotto
- Kamyk
- Administrator
- Posty: 3375
- Rejestracja: 19 cze 2010, 19:07
- Imię: Rafał
- Miejscowość: Bydgoszcz/Szczecin/Berlin
- Plecak: Ewa
- Garnek: Shoei XR-1000 / HJC
- Skype: kaminski.rafal
- Numer GG: 2697152
- Motocykl: Testowy
- Lokalizacja: Bydgoszcz/Szczecin/Berlin
[Rumunia-06.2013] Mamanynka ursul!
Witam wszystkich
Oto postanowiłem napisać relacje dla forumowiczów z naszego wypadu do Rumuni, który zakończył się nie cały tydzień temu (10.06.2013). Piszę teraz ponieważ na gorąco lepiej spamiętać jakieś szczegóły i sądzę, że nic mi nie umknie.
Skład
- Zefir - Suzuki Intruder VS800
- Kamyk - Suzuki SV650N
Trasa
Zakładam, że będę opisywać tylko wspólną trasę. Nie liczę tutaj trasy mojej ze Szczecina do Berlina i później do Wrocławia. Ale musicie sobie uzmysłowić, że było to dodatkowe 500km dla mnie
Tak kształtowała się cała trasa. A to link do mapy google: http://tnijurl.com/fc1aec12862d/
Przygotowania:
Kamyk - jak widać Ewa szyje mi spodnie i ogarnia mój nieład. A ja tyko ją denerwuję i robię fotki
Zefir - myślałem, że był gotowy do drogi Czytałem książkę, piłem browara a Zefir miotał się po domu szukając reszty sprzętu na drogę
Dzień 1
Plan był prosty wyruszyć jak najszybciej, żeby jak najmniej zostać zmoczonym przez burze, które cały czas były w prognozach. Przesunęliśmy wyjazd z soboty na poniedziałek. Tzn. ja miałem dojechać do Wrocławia w niedziele, abyśmy mogli ruszać w poniedziałek z rana. Ale deszcz i ulewy nie zachęcały. Dlatego postanowiliśmy ruszyć we wtorek rano. Dojechałem do Zefira w poniedziałek, oczywiście ubrany od połowy drogi w "kondona". Co się później okazało naszego najlepszego przyjaciela tego wyjazdy Często z niego korzystaliśmy, a bez niego nie dali byśmy rady. Wtorek 5 rano pobudka, a biorąc pod uwagę, że kładliśmy się spać o 1:00 i że nie mogliśmy zasnąć to nie byliśmy świeżynkami.
Ubrani i gotowi ruszyliśmy w stronę stacji aby zatankować i w drogę. Plan był prosty: autostradą do Krakowa i później na Nowy Sącz. Jedna myśl latała nam w głowie, kiedy nas dopadnie deszcz. Ale deszczu jak nie było tak nie było. Przed Katowicami za to złapała nas mgła. Czego mogliśmy się spodziewać po oznakowaniu przy autostradzie. Mgła z widocznością może 20 metrów. Jechałem na awaryjkach z boku, bo nikt by mnie inaczej nie zauważył. Katowice - poranna pasza:
Od Katowic do Krakowa droga minęła spokojnie. I trzeba tutaj podkreślić, że autostrada ta jest dość tania dla motocyklistów. Tylko 4.5zl. A nie jak A2 z Poznania do Warszawy Kraków. Kierunek Bochnia. Deszcz. Coraz mocniejszy. Ale my się nie poddajemy Wyjeżdżać w deszczu było by gorzej. Ale jak już nas złapał po drodze to inna sprawa.
Tutaj Hołek zrobił nam psikusa i Automapa poprowadziła nas skrajnie boczna trasą. Nie było tak źle bo ominęliśmy dość spory tutaj ruch Tirów. Dojechaliśmy do Nowego Sącza!
Jak widać Zefir cały czas miał na nogach profesjonalnie wzmacniane "buty":
Dojechaliśmy do Presov na Slowacji. Droga super przez góry, bez deszczu o słonecznie. Na stacji okazało się ... tak nam powiedzieli, że musimy kupić Vinietke na autostrady. Z Presov do Kosic jest autostrada. Więc postanowiliśmy pojechać boczną starą drogą. Wioska: 50km/h, sygnał z nieoznakowanej Astry i miła słowacka policjantka mówi, że jechaliśmy 70km/h Pierwsza cena: 90E na głowę. Ale utargowaliśmy do 30E. Za plecami armagedon. Nad Presov czarna chmura, dlatego też ciągnęliśmy do Kosic i później do Węgier ciutkę szybciej ... Sądziliśmy, że zostawimy to za sobą. Jak bardzo się myliliśmy? Oj bardzo. W pewnym momencie za Kosicami postanowiliśmy zjechać na stacje, zatankować i trochę przeczekać. Oczywiście nasi kumple kondony były cały czas z nami.
Plan był dojechać jednego dnia do Rumuni. Drugi: dojechać do Debrecyna. Skończyło się na Miszkolcu. Nie dało rady dalej jechać, a nie przespana noc wcześniej dawała o sobie znać. Dojechaliśmy do Miszkolca i zaczęliśmy szukać noclegu. Przeliczanie tych tysiąców (Forinty) na złotówki czy euro trochę nam zajmowało. Przykładowo 5000Ft to jakieś 20E. Oczywiście dogadanie się z Węgrami, mimo że są naszymi bratankami nie szło nam łatwo. Wyprzedzę fakty: w Tokaju po kilku szklanach wina szło nam lepiej Znaleźliśmy pensjonat, gadając po niemiecku i poszliśmy na miasto.
A tam!? Od groma:
Dosłownie na każdym kroku Miasto ładne, ale w taką pogodę opustoszałe. Trochę nam zeszło żeby znaleźć coś do jedzenia i żeby nie był to kebab czy pizza.
Wcześniej pytaliśmy Ewy czy na necie pogoda ma być inna w Miszkolcu. Odpowiedź: nie pada A jednak. Wiadomo, jak często pogoda się nie sprawdza. Ale co to dla nas! Dodam, że parasol pożyczyliśmy z pensjonatu. Nie wchodził w nasze wyposażenie.
Znaleźliśmy knajpę z gulaszem i z free wifi
Tak zakończył się nasz pierwszy dzień. Zmęczeni na maksa, ale jacy szczęśliwi. "This is it!". Robimy to! Kilka razy padało z naszych ust. Jeśli ma się marzenia trzeba je realizować. Mimo, że pogoda nie sprzyja i że wiatr w oczy. Kładliśmy się spać z nadzieją, że będzie lepiej jutro.
Przejechana trasa:
Dystans: +-610km
Google - http://goo.gl/maps/rP8mR cdn ...
-- 09 Lip 2013, 20:56 --
Trzeba pisać dalej Zaraz kolejna część.
Kamyk
Oto postanowiłem napisać relacje dla forumowiczów z naszego wypadu do Rumuni, który zakończył się nie cały tydzień temu (10.06.2013). Piszę teraz ponieważ na gorąco lepiej spamiętać jakieś szczegóły i sądzę, że nic mi nie umknie.
Skład
- Zefir - Suzuki Intruder VS800
- Kamyk - Suzuki SV650N
Trasa
Zakładam, że będę opisywać tylko wspólną trasę. Nie liczę tutaj trasy mojej ze Szczecina do Berlina i później do Wrocławia. Ale musicie sobie uzmysłowić, że było to dodatkowe 500km dla mnie
Tak kształtowała się cała trasa. A to link do mapy google: http://tnijurl.com/fc1aec12862d/
Przygotowania:
Kamyk - jak widać Ewa szyje mi spodnie i ogarnia mój nieład. A ja tyko ją denerwuję i robię fotki
Zefir - myślałem, że był gotowy do drogi Czytałem książkę, piłem browara a Zefir miotał się po domu szukając reszty sprzętu na drogę
Dzień 1
Plan był prosty wyruszyć jak najszybciej, żeby jak najmniej zostać zmoczonym przez burze, które cały czas były w prognozach. Przesunęliśmy wyjazd z soboty na poniedziałek. Tzn. ja miałem dojechać do Wrocławia w niedziele, abyśmy mogli ruszać w poniedziałek z rana. Ale deszcz i ulewy nie zachęcały. Dlatego postanowiliśmy ruszyć we wtorek rano. Dojechałem do Zefira w poniedziałek, oczywiście ubrany od połowy drogi w "kondona". Co się później okazało naszego najlepszego przyjaciela tego wyjazdy Często z niego korzystaliśmy, a bez niego nie dali byśmy rady. Wtorek 5 rano pobudka, a biorąc pod uwagę, że kładliśmy się spać o 1:00 i że nie mogliśmy zasnąć to nie byliśmy świeżynkami.
Ubrani i gotowi ruszyliśmy w stronę stacji aby zatankować i w drogę. Plan był prosty: autostradą do Krakowa i później na Nowy Sącz. Jedna myśl latała nam w głowie, kiedy nas dopadnie deszcz. Ale deszczu jak nie było tak nie było. Przed Katowicami za to złapała nas mgła. Czego mogliśmy się spodziewać po oznakowaniu przy autostradzie. Mgła z widocznością może 20 metrów. Jechałem na awaryjkach z boku, bo nikt by mnie inaczej nie zauważył. Katowice - poranna pasza:
Od Katowic do Krakowa droga minęła spokojnie. I trzeba tutaj podkreślić, że autostrada ta jest dość tania dla motocyklistów. Tylko 4.5zl. A nie jak A2 z Poznania do Warszawy Kraków. Kierunek Bochnia. Deszcz. Coraz mocniejszy. Ale my się nie poddajemy Wyjeżdżać w deszczu było by gorzej. Ale jak już nas złapał po drodze to inna sprawa.
Tutaj Hołek zrobił nam psikusa i Automapa poprowadziła nas skrajnie boczna trasą. Nie było tak źle bo ominęliśmy dość spory tutaj ruch Tirów. Dojechaliśmy do Nowego Sącza!
Jak widać Zefir cały czas miał na nogach profesjonalnie wzmacniane "buty":
Dojechaliśmy do Presov na Slowacji. Droga super przez góry, bez deszczu o słonecznie. Na stacji okazało się ... tak nam powiedzieli, że musimy kupić Vinietke na autostrady. Z Presov do Kosic jest autostrada. Więc postanowiliśmy pojechać boczną starą drogą. Wioska: 50km/h, sygnał z nieoznakowanej Astry i miła słowacka policjantka mówi, że jechaliśmy 70km/h Pierwsza cena: 90E na głowę. Ale utargowaliśmy do 30E. Za plecami armagedon. Nad Presov czarna chmura, dlatego też ciągnęliśmy do Kosic i później do Węgier ciutkę szybciej ... Sądziliśmy, że zostawimy to za sobą. Jak bardzo się myliliśmy? Oj bardzo. W pewnym momencie za Kosicami postanowiliśmy zjechać na stacje, zatankować i trochę przeczekać. Oczywiście nasi kumple kondony były cały czas z nami.
Plan był dojechać jednego dnia do Rumuni. Drugi: dojechać do Debrecyna. Skończyło się na Miszkolcu. Nie dało rady dalej jechać, a nie przespana noc wcześniej dawała o sobie znać. Dojechaliśmy do Miszkolca i zaczęliśmy szukać noclegu. Przeliczanie tych tysiąców (Forinty) na złotówki czy euro trochę nam zajmowało. Przykładowo 5000Ft to jakieś 20E. Oczywiście dogadanie się z Węgrami, mimo że są naszymi bratankami nie szło nam łatwo. Wyprzedzę fakty: w Tokaju po kilku szklanach wina szło nam lepiej Znaleźliśmy pensjonat, gadając po niemiecku i poszliśmy na miasto.
A tam!? Od groma:
Dosłownie na każdym kroku Miasto ładne, ale w taką pogodę opustoszałe. Trochę nam zeszło żeby znaleźć coś do jedzenia i żeby nie był to kebab czy pizza.
Wcześniej pytaliśmy Ewy czy na necie pogoda ma być inna w Miszkolcu. Odpowiedź: nie pada A jednak. Wiadomo, jak często pogoda się nie sprawdza. Ale co to dla nas! Dodam, że parasol pożyczyliśmy z pensjonatu. Nie wchodził w nasze wyposażenie.
Znaleźliśmy knajpę z gulaszem i z free wifi
Tak zakończył się nasz pierwszy dzień. Zmęczeni na maksa, ale jacy szczęśliwi. "This is it!". Robimy to! Kilka razy padało z naszych ust. Jeśli ma się marzenia trzeba je realizować. Mimo, że pogoda nie sprzyja i że wiatr w oczy. Kładliśmy się spać z nadzieją, że będzie lepiej jutro.
Przejechana trasa:
Dystans: +-610km
Google - http://goo.gl/maps/rP8mR cdn ...
-- 09 Lip 2013, 20:56 --
Trzeba pisać dalej Zaraz kolejna część.
Kamyk
Er5 -> SV 650 K3 -> ST xtz 750 '89 + ...
-
- Klubowicz
- Posty: 113
- Rejestracja: 26 kwie 2013, 23:10
- Imię: Michał
- Miejscowość: Poznań
- Plecak: Sometimes Żona
- Garnek: C3 Pro
- Numer GG: 4551000
- Motocykl: V-Strom 650XT
Re: [Rumunia-06.2013] Mamanynka ursul!
Swietna wyprawa czekamy na wiecej!
Kawasaki Er5 '99 - first bike bought in '13 season (sold IX 2015)
VeeStrom 650XT - 2015
VeeStrom 650XT - 2015
- bet1988
- Motocyklista
- Posty: 115
- Rejestracja: 26 cze 2013, 23:21
- Imię: Wojciech
- Miejscowość: Świebodzice
- Plecak: Ewuś :)
- Garnek: Nitro
Re: [Rumunia-06.2013] Mamanynka ursul!
przed chwilą przeczytalem o tym kolesiu co na xt600 leci do afganu, teraz czytam wasze wspomnienia. aż moto piszczy w garażu aby na spacer wyprowadzić
kumpel dzisiaj zdal prawko, pewnie w tym roku zrobimy jakiegoś "tripka" ale taka lektura pomaga uwierzyć
pytanko : z jakimi prędkościami lecicie? mowimy o prostej,"bezpiecznej" drodze gdzie żadna sarenka z za krzaka nie wyskoczy
kumpel dzisiaj zdal prawko, pewnie w tym roku zrobimy jakiegoś "tripka" ale taka lektura pomaga uwierzyć
pytanko : z jakimi prędkościami lecicie? mowimy o prostej,"bezpiecznej" drodze gdzie żadna sarenka z za krzaka nie wyskoczy
Romet Komar -> Honda CB400 T 78' -> Kawasaki ER-5 99'
-
- Oldmotocyklista
- Posty: 544
- Rejestracja: 29 sty 2011, 11:15
- Imię: Krzysztof
- Miejscowość: krk
- Lokalizacja: Mazowsze
Re: [Rumunia-06.2013] Mamanynka ursul!
No i Rumunia solo - zaliczona. W dwa tygodnie około 3,5 tyś. km. I tak m/n Carei, Zalau, j. Varslot, Cluj Napoka, Sibiu, Transalpina, Transfogarska,Brasov, Sucava. Kaczycha i Nowy Solaniec ( polskie wsie od 200 lat - to trzeba zobaczyć i poczuć klimat ) Bistrita , Satu Mare, Baia Mare, Magyaroszag - wężykiem Slovensko - wężykiem.
Nie opisuje trasy bo co bym nie napisał to i tak nie odda w pełni wrażeń. Tyle już napisano o tym że bym tylko powielał temat.
Reasumując - Wyprawa w pełni udana. Zero awarii i nie przewidzianych przygód. Wiele spotkań i zapisanych kontaktów z ludźmi na motocyklach, (Polacy,Czesi,Italiani) Wspaniałe kontakt z Rumunami,Madziarami itd. No i niesamowite wrażenia z pobytu w polskich wsiach gdzie od małego bajtla po staruszków, wszyscy mówią po polsku. .
Plany były na Morze Czarne i Bułgaria, ale przeszła ochota po spotkaniach z tabunami polaków ciągnących do kurortów. Nowobogacka wiocha i tyle więc mi z nimi nie po drodze. Pomimo że każdego wieczora miałem towarzystwo to momentami dopadała mnie samotność i tęsknota za bliskimi i domem. Ja tak mam pod koniec drugiego tygodnia gdzie bym nie był.
Erka spisywała się bez uwag. To fajny moto do lekkiej turystyki. Tanio i wystarcza mocy. Jedynie trochę tłucze tyłem po rumuńskich dziurach przy solidnym dociążeniu w połowie nie potrzebnym bagażem. Gdybym jechał do Rumuni z tym doświadczeniem które mam teraz, to bym się nastawił na spanie w pensjonatach i motelach. Jest to tam taniej niż w Polsce ( 30-100 lei.) i nie trzeba wtedy wozić tyle bambetli. Ale spanie w górach nad potokiem to też frajda.
Poniżej link może marnego ale jednak filmiku. http://www.dailymotion.com/video/x11vo3 ... eTT9aJa7Qs
Nie opisuje trasy bo co bym nie napisał to i tak nie odda w pełni wrażeń. Tyle już napisano o tym że bym tylko powielał temat.
Reasumując - Wyprawa w pełni udana. Zero awarii i nie przewidzianych przygód. Wiele spotkań i zapisanych kontaktów z ludźmi na motocyklach, (Polacy,Czesi,Italiani) Wspaniałe kontakt z Rumunami,Madziarami itd. No i niesamowite wrażenia z pobytu w polskich wsiach gdzie od małego bajtla po staruszków, wszyscy mówią po polsku. .
Plany były na Morze Czarne i Bułgaria, ale przeszła ochota po spotkaniach z tabunami polaków ciągnących do kurortów. Nowobogacka wiocha i tyle więc mi z nimi nie po drodze. Pomimo że każdego wieczora miałem towarzystwo to momentami dopadała mnie samotność i tęsknota za bliskimi i domem. Ja tak mam pod koniec drugiego tygodnia gdzie bym nie był.
Erka spisywała się bez uwag. To fajny moto do lekkiej turystyki. Tanio i wystarcza mocy. Jedynie trochę tłucze tyłem po rumuńskich dziurach przy solidnym dociążeniu w połowie nie potrzebnym bagażem. Gdybym jechał do Rumuni z tym doświadczeniem które mam teraz, to bym się nastawił na spanie w pensjonatach i motelach. Jest to tam taniej niż w Polsce ( 30-100 lei.) i nie trzeba wtedy wozić tyle bambetli. Ale spanie w górach nad potokiem to też frajda.
Poniżej link może marnego ale jednak filmiku. http://www.dailymotion.com/video/x11vo3 ... eTT9aJa7Qs
- Kamyk
- Administrator
- Posty: 3375
- Rejestracja: 19 cze 2010, 19:07
- Imię: Rafał
- Miejscowość: Bydgoszcz/Szczecin/Berlin
- Plecak: Ewa
- Garnek: Shoei XR-1000 / HJC
- Skype: kaminski.rafal
- Numer GG: 2697152
- Motocykl: Testowy
- Lokalizacja: Bydgoszcz/Szczecin/Berlin
Re: [Rumunia-06.2013] Mamanynka ursul!
Hej Krzychu
Poprawilem link. Gratuluje wyprawy. My z Zefirem mamy to samo doswiadczenie. MNIEJ BAGAZU!!! Bez sensu. A pensjonaty to w zasadzie w kazdej wsi sa Gratuluje wypadu jeszcze raz i do zobaczenia na zlocie. Pogadamy i wymienimy wrazenia wtedy. My na pewno do Rumuni wrocimy!
Pozdrawiam,
Kamyk
Ps. Relacja sie tworzy
-- 20 Lip 2013, 11:31 --
Hej
Dzień 2
Trasa: http://goo.gl/maps/Xt2Sp
Pobudka byla ciezka, ale dalismy rade. Schodzac na sniadanie patrzelismy w niebo, bo to bylo najwazniejsze czy i jak ruszamy. Wiadomo, ze ruszamy ale jaki kierunek obieramy.
Konczymy suszenie naszych jamnikow. Bez tych mufek ciezko bylo by z naszymi rekawiczkami, poniewaz deszcz poprzedniego dnia lal tak dlugo, ze bez gumowych nakladek bylo by ciezko.
Telewizor niestetyt byl za nowoczesny i nie nagrzewal sie jak Rubin. Bardziej nagrzewal sie dekoder i tam tez lepiej sie je suszylo.
Trasy do Debrecyna po autostradzie nie ma co opisywac. Mge tylko powiedziec, ze na Wegrzech musimy kupowac vinietki. Trasa przebiegla w pelnym sloncu. Dojezdzamy do granicy z Rumunia. I tutaj kolejka. Dziwne? Sprawdzaja dokumenty. Nie ma Schengen? Podjezdzam do pogranicznika, a on cos mowi do mnie. Ja pokazuje, ze nie wiem o co chodzi. Wiec ten mowi: Passport. To juz zrozumialem.
Jak widac kondony nadal byly z nami mimo pogody. Zdjelismy je pozniej, ale w polowie drogi do Devy znowu zaczelo padac.
Oradea - wielkie miasto. Brudne i pelno ciezarowek. Ich ruch z Wegier i z zachodu jest tak wielki, ze naprawde trzeba uwazac. Oradea ma obwodnice, wiec polecielismy tam i odbilismy w dol na Deve - trasa 76. Trasa na mapie byla gruba czerwona kreska, wiec spodziewalismy sie ... UWAGA! Asfaltu! Hehe. Asfalt byl ale dziury o srednicy metra i glebokosci pol metra. Czasami nie mozna bylo ogladac to co bylo wokol nas, bo dziury byly tak duze ze skupienie pochlanialo caly czas. Trasa z Oradei do Devy - jedyne 150km jechalismy jakies 5 godzin. Wydawalo nam sie na poczatku, ze damy rade w 2 godziny. Ale przy duzym ruchu ciezarowek w gorach, na trasie o szerokosci poltora samochodu naprawde jest wyczerpujacy. Do tego Rumuni zabrali nam godzine na granic! O tak! Nie zmieniaja czasu z zimowego na letni, a wiec po jakims czasie okazalo sie ze nie jest 14 a 15
A do tego ruch kóz byl spory
cd tego dnia nastapi zaraz
-- 20 Lip 2013, 11:42 --
Po drodze zjedlismy rozgotowane spageti i znowu zaczelo padac. Przerwa na OMV, zakladanie kondonow i jazda dalej.
W Devie szukalismy chwile pensjonatu. Moze nie w duzym deszczu ale kropilo. Rozmowa i targowanie sie z Pania, ktora mowila w ich jezyku byla dosc zabawna. Po chwili targowania dostalismy od niej sniadanie na nastepny dzien
Za to pokoj Fiu fiu! Nawet oltarzyk mielismy swoj
Dodam tylko, ze po drodze mijalismy dwa patrole policji. Pierwszy poswiecil nam dlugimi na postoju i gdyby nie mial juz "klienta" to na pewno by nas zlapal. A drugi koles wylazl na srodek jezdni z za Tira zeby nas poogladac
Zmeczeni ale szczesliwi. Rano plan byl prosty. Ogladamy dwa zamki "drakuli" - tylko jeden w Rumuni jest prawdziwy i jedziemy na upragniona Transalpine.
Koniec dnia 2.
-- 24 Lip 2013, 22:51 --
Poprawilem zdjecia Relacja idzie jak krew z nosa, ale idzie do przodu
Pozdrawiam,
Kamyk
Poprawilem link. Gratuluje wyprawy. My z Zefirem mamy to samo doswiadczenie. MNIEJ BAGAZU!!! Bez sensu. A pensjonaty to w zasadzie w kazdej wsi sa Gratuluje wypadu jeszcze raz i do zobaczenia na zlocie. Pogadamy i wymienimy wrazenia wtedy. My na pewno do Rumuni wrocimy!
Pozdrawiam,
Kamyk
Ps. Relacja sie tworzy
-- 20 Lip 2013, 11:31 --
Hej
Dzień 2
Trasa: http://goo.gl/maps/Xt2Sp
Pobudka byla ciezka, ale dalismy rade. Schodzac na sniadanie patrzelismy w niebo, bo to bylo najwazniejsze czy i jak ruszamy. Wiadomo, ze ruszamy ale jaki kierunek obieramy.
Konczymy suszenie naszych jamnikow. Bez tych mufek ciezko bylo by z naszymi rekawiczkami, poniewaz deszcz poprzedniego dnia lal tak dlugo, ze bez gumowych nakladek bylo by ciezko.
Telewizor niestetyt byl za nowoczesny i nie nagrzewal sie jak Rubin. Bardziej nagrzewal sie dekoder i tam tez lepiej sie je suszylo.
Trasy do Debrecyna po autostradzie nie ma co opisywac. Mge tylko powiedziec, ze na Wegrzech musimy kupowac vinietki. Trasa przebiegla w pelnym sloncu. Dojezdzamy do granicy z Rumunia. I tutaj kolejka. Dziwne? Sprawdzaja dokumenty. Nie ma Schengen? Podjezdzam do pogranicznika, a on cos mowi do mnie. Ja pokazuje, ze nie wiem o co chodzi. Wiec ten mowi: Passport. To juz zrozumialem.
Jak widac kondony nadal byly z nami mimo pogody. Zdjelismy je pozniej, ale w polowie drogi do Devy znowu zaczelo padac.
Oradea - wielkie miasto. Brudne i pelno ciezarowek. Ich ruch z Wegier i z zachodu jest tak wielki, ze naprawde trzeba uwazac. Oradea ma obwodnice, wiec polecielismy tam i odbilismy w dol na Deve - trasa 76. Trasa na mapie byla gruba czerwona kreska, wiec spodziewalismy sie ... UWAGA! Asfaltu! Hehe. Asfalt byl ale dziury o srednicy metra i glebokosci pol metra. Czasami nie mozna bylo ogladac to co bylo wokol nas, bo dziury byly tak duze ze skupienie pochlanialo caly czas. Trasa z Oradei do Devy - jedyne 150km jechalismy jakies 5 godzin. Wydawalo nam sie na poczatku, ze damy rade w 2 godziny. Ale przy duzym ruchu ciezarowek w gorach, na trasie o szerokosci poltora samochodu naprawde jest wyczerpujacy. Do tego Rumuni zabrali nam godzine na granic! O tak! Nie zmieniaja czasu z zimowego na letni, a wiec po jakims czasie okazalo sie ze nie jest 14 a 15
A do tego ruch kóz byl spory
cd tego dnia nastapi zaraz
-- 20 Lip 2013, 11:42 --
Po drodze zjedlismy rozgotowane spageti i znowu zaczelo padac. Przerwa na OMV, zakladanie kondonow i jazda dalej.
W Devie szukalismy chwile pensjonatu. Moze nie w duzym deszczu ale kropilo. Rozmowa i targowanie sie z Pania, ktora mowila w ich jezyku byla dosc zabawna. Po chwili targowania dostalismy od niej sniadanie na nastepny dzien
Za to pokoj Fiu fiu! Nawet oltarzyk mielismy swoj
Dodam tylko, ze po drodze mijalismy dwa patrole policji. Pierwszy poswiecil nam dlugimi na postoju i gdyby nie mial juz "klienta" to na pewno by nas zlapal. A drugi koles wylazl na srodek jezdni z za Tira zeby nas poogladac
Zmeczeni ale szczesliwi. Rano plan byl prosty. Ogladamy dwa zamki "drakuli" - tylko jeden w Rumuni jest prawdziwy i jedziemy na upragniona Transalpine.
Koniec dnia 2.
-- 24 Lip 2013, 22:51 --
Poprawilem zdjecia Relacja idzie jak krew z nosa, ale idzie do przodu
Pozdrawiam,
Kamyk
Er5 -> SV 650 K3 -> ST xtz 750 '89 + ...
- bet1988
- Motocyklista
- Posty: 115
- Rejestracja: 26 cze 2013, 23:21
- Imię: Wojciech
- Miejscowość: Świebodzice
- Plecak: Ewuś :)
- Garnek: Nitro
Re: [Rumunia-06.2013] Mamanynka ursul!
kapliczka jak w diablo, regeneration and go
Romet Komar -> Honda CB400 T 78' -> Kawasaki ER-5 99'
- DeFi
- Klubowicz
- Posty: 2397
- Rejestracja: 10 paź 2010, 20:25
- Imię: Rafał
- Miejscowość: Września
- Plecak: Brak
- Garnek: LS2
- Numer GG: 9958743
- Telefon: 783757397
- Motocykl: Yamaha FJR 1300 '01
- Lokalizacja: Września
Re: [Rumunia-06.2013] Mamanynka ursul!
Mam pytanie do Kamyka, Zefira oraz Krzycha (solo ).
Jakie koszta takiej wyprawy.
Domyślam się że samo paliwo ok tysiaka. Dochodzą do tego noclegi, wyżywienie i koszta przejazdu niektórymi drogami. Na oko strzelam w przedział 2000-3000 zł. Dużo się pomyliłem ?
Interesuje mnie to, gdyż wspominaliście że tam wrócicie. A przy sprzyjających finansach i dogodnym terminie może bym się skusił na podobną podróż A nie ukrywam że u mnie wszystko opiera się na kasie (której wiecznie brak)
Trzeba się w końcu ruszyć z tego kraju. Niekoniecznie musi to być Rumunia, ale obstawiam że koszta podróży podobnych rozmiarów (3000 km) będą podobne. A ktoś coś napewno wymyśli na przyszły sezon
Pozdrawiam DeFi
Jakie koszta takiej wyprawy.
Domyślam się że samo paliwo ok tysiaka. Dochodzą do tego noclegi, wyżywienie i koszta przejazdu niektórymi drogami. Na oko strzelam w przedział 2000-3000 zł. Dużo się pomyliłem ?
Interesuje mnie to, gdyż wspominaliście że tam wrócicie. A przy sprzyjających finansach i dogodnym terminie może bym się skusił na podobną podróż A nie ukrywam że u mnie wszystko opiera się na kasie (której wiecznie brak)
Trzeba się w końcu ruszyć z tego kraju. Niekoniecznie musi to być Rumunia, ale obstawiam że koszta podróży podobnych rozmiarów (3000 km) będą podobne. A ktoś coś napewno wymyśli na przyszły sezon
Pozdrawiam DeFi
Ostatnio zmieniony 12 wrz 2013, 21:10 przez DeFi, łącznie zmieniany 1 raz.
Kawasaki ER-5 '05 -> Kawasaki ZR-7 '00 ->Yamaha FJR 1300 '01
http://www.bikepics.com/members/defi/01fjr1300/
-
- Oldmotocyklista
- Posty: 544
- Rejestracja: 29 sty 2011, 11:15
- Imię: Krzysztof
- Miejscowość: krk
- Lokalizacja: Mazowsze
Re: [Rumunia-06.2013] Mamanynka ursul!
(solo ale był)
Co ma znaczyć ,,solo ale był"
Przede wszystkim liczy się to że SOLO. Nie liczyłem na niczyje wsparcie i objechałem wszystko co należało objechać i nie tylko. O Bukowinie i Polakach tam mieszkających większość w Polsce nie ma pojęcia. 3460 km. - solo. Proszę mnie pobić w samotnej wyprawie. Jak dotąd nie widzę na forum konkurencji.
Dowód - Obszerny film z wyprawy publikowany na FB i Dailymotion - wystarczy ?
Co ma znaczyć ,,solo ale był"
Przede wszystkim liczy się to że SOLO. Nie liczyłem na niczyje wsparcie i objechałem wszystko co należało objechać i nie tylko. O Bukowinie i Polakach tam mieszkających większość w Polsce nie ma pojęcia. 3460 km. - solo. Proszę mnie pobić w samotnej wyprawie. Jak dotąd nie widzę na forum konkurencji.
Dowód - Obszerny film z wyprawy publikowany na FB i Dailymotion - wystarczy ?
Ostatnio zmieniony 12 wrz 2013, 21:28 przez keteiz1, łącznie zmieniany 1 raz.
- DeFi
- Klubowicz
- Posty: 2397
- Rejestracja: 10 paź 2010, 20:25
- Imię: Rafał
- Miejscowość: Września
- Plecak: Brak
- Garnek: LS2
- Numer GG: 9958743
- Telefon: 783757397
- Motocykl: Yamaha FJR 1300 '01
- Lokalizacja: Września
Re: [Rumunia-06.2013] Mamanynka ursul!
Sorki Krzychu, poprawiłem. Ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie
Kawasaki ER-5 '05 -> Kawasaki ZR-7 '00 ->Yamaha FJR 1300 '01
http://www.bikepics.com/members/defi/01fjr1300/
-
- Oldmotocyklista
- Posty: 544
- Rejestracja: 29 sty 2011, 11:15
- Imię: Krzysztof
- Miejscowość: krk
- Lokalizacja: Mazowsze
Re: [Rumunia-06.2013] Mamanynka ursul!
Dobrze liczysz więc nie odpowiedziałem. 2tyś. do 3ech . Zależy gdzie będziesz spał. Pensjone 30 - 60lei hotel max 150lei. Z namiotem śpisz za darmo. Żarcie taniej niż Pl. Przelicznik do złotówki 1 do 1.