Ja zdawałem w lipcu 2011 w Krakowie. Miałem granatową Yamahe YBR250 w ładnym stanie. Chodziła też dobrze. No i zdane za pierwszym razem o dziwo bez problemów

Ale jak po mnie, jako że byłem pierwszy, jeden ziomek się pytał czy "rusza bez gazu", to mnie trochę załamało... Jak zdawał to raz mu zgasł, a potem z tego co pamiętam to nie dokończył ósemki, tylko ją ściął bo chciał jechać na slalom. Egzamin przerwany i do widzenia. Bał się ruszać z gazem czy co? Nie mówie o jechaniu na gazie, bo sam nie używałem na ósemce gazu, ale ruszyć?
Inny znowu miał niefart bo wywrócił się na hamowaniu

A jeden przede mną (z poprzedniej grupy) wywrócił się już niedaleko mordu, bo na rondzie była plama oleju. Mnie na szczęście powiadomili o tym i jechałem drugim pasem. Ale to już jest wielki pech.
Ale powiem wam, że jak dostałem kask na egzaminie to myślałem, że go nie włożę. W porównaniu do tego co miałem na kursie, gdzie głowa mi latała równo to wiecie
