Miłosz pisze:Jojla kat. A to nie kat. B. Uważam, że dostęp do jazdy samochodem powinien być w miarę dostępny (ludzie potrzebują jako narzędzie pracy itp.). Jazda motocyklem to już moim zdaniem tylko i wyłącznie hobby i przyjemność. Do tego dość niebezpieczne. Gladius to nie potwór, a zupełny przeciętniak. Zarówno jeśli chodzi o moc czy wielkość. Jeżeli uważam, że jest za duży dla mnie (po 20 czy 30 godzinach nauki) to może warto rozważyć kategorie A1 czy A2? Albo skorzystać z nowych przepisów i polatać początkowo 125 (która waży ze 110kg), a potem przesiąść się na coś cięższego i mocniejszego.
Oczywiście, że nie. Aczkolwiek jak dla mnie to prawko na samochód też powinno być troszkę zaostrzone, bo ktoś kto boi się nawet zmienić pas i robi to przez 500 metrów, nie powinien zdać egzaminu. Dla mnie to też hobby i przyjemność i w zasadzie nie używam moto do dojazdów ani na uczelnię ani do pracy. Tylko że niektórzy moi znajomi samochodu nawet nie mają zamiaru kupować, bo wystarcza im moto, jeżdżą w zasadzie wszędzie i prawie w każdą pogodę i to jest ich główny środek transportu. Ych, mówię z perspektywy kogoś, kto ma pierwszy raz w życiu wsiąść na moto. Ja pierwszy raz w życiu jechałam jakąś 150tką enduro i to było najlepsze na początek, przynajmniej dla mnie - lekkie, zwrotne, zsiadać mi się nie chciało, nic się nie zmęczyłam. Potem miałam okazję wsiąść na drugi raz na jakąś 600, nie pamiętam już na co, ale przeskok był duży. Nie wiem czy bym się zdecydowała wtedy tak szybko na prawko gdybym wiedziała, że mam opanować to wszystko na 600tce.
Ha, pudło. Znajoma mojego ojca musiała zrezygnować w ogóle z prawka. Ma ledwo ponad 140cm wzrostu i na gladiusie po prostu nie dała rady jeździć. Chciała zdać na A2, bo przecież i tak nigdy się nie przesiądzie na nic większego z racji warunków. I tu nieprzyjemna niespodzianka - pani jest, uwaga - za stara na kategorię A2. Jak osiągniesz wiek do A nie możesz zdawać A2, choćbyś chciał. Dlatego to jest według mnie paranoja i wątpię czy mnie przekonacie, że nie
Też macie trochę inną perspektywę, jako płeć przeciwna, ale wierzcie mi, że ważąc te powiedzmy 50kg i mając zdecydowanie mniej siły od was jest dużo ciężej
lucek pisze:Wszystkiego da się nauczyć, kwestia instruktora. Ja na kursie przychodziłem wyprowadzałem motocykl z garażu i kręciłem ósemki, instruktor się wcale nie interesował, raz mnie zabrał na miasto, raz puścił film "edukacyjny" i raz zabrał na miasto. Trochę fartem zdałem egzamin (co prawda jeszcze na starych zasadach) a potem się uczyłem jeździć. Lish natomiast miał instruktora z prawdziwego zdarzenia i nauczył go na kursie porządnych podstaw, z przeciwskrętem i kierowaniem wzrokiem na czele. Ten sam gość zresztą prowadzi szkolenia na torze w Lublinie, więc pewnie parę osób miało z nim do czynienia.
No ja też tak miałam, gość dawał mi kluczyki i szedł na obiad.
No niech Ci będzie, niech stracę
Piwko wysłać pocztą?
Z tym czytaniem i oglądaniem to się nie zgadzam, przynajmniej mi to nie pomogło na początku. Jakiekolwiek czytanie ma sens dopiero teraz, jak jeżdżę sama. A oglądać to się naoglądałam, ale widzieć a zrobić później to samo to już wyższa szkoła jazdy
Zresztą sprawdza mi się to nie tylko jeśli chodzi o moto, trenuję sobie jazde konną i kiedyś czytałam co mi wpadło w ręce, ale tak naprawdę zwiększało to ryzyko, że coś zepsuję, więc dopiero teraz, po dobrych kilkunastu latach treningu mogę sobie coś sama doczytywać i wprowadzać. Wychodzę na jakiegoś buntownika tutaj, tylko się z Wami nie zgadzam