Strona 8 z 27

Re: nasze WYPADKI / SZLIFY

: 04 sty 2012, 17:45
autor: jotto
piter3105 pisze:...jednakże u każdego skończyło się na skręceniu karku...
Trzeba przyznać, że dobrze się trzymasz jak na kogoś kto ma skręcony kark :D

Re: nasze WYPADKI / SZLIFY

: 04 sty 2012, 17:48
autor: DeFi
Czepiasz się. Zombi i tyle w temacie :P

Re: nasze WYPADKI / SZLIFY

: 04 sty 2012, 17:53
autor: jotto
ZombiER5

Re: nasze WYPADKI / SZLIFY

: 04 sty 2012, 21:26
autor: piter3105
Wydawało mi się, że tak było napisane na zaświadczeniach z pogotowia, nie pomyślałem, głupotę napisałem ;) No w każdym razie cała reszta się zgadza.

Re: nasze WYPADKI / SZLIFY

: 05 sty 2012, 16:31
autor: Kamil_HP
W przyszłości jak by ktoś z okręgu Łódzkiego chciał uzyskać jakiekolwiek odszkodowanie (nawet za upadek na chodniku) to piszcie do mnie, a pomogę.

Re: nasze WYPADKI / SZLIFY

: 26 lut 2012, 23:03
autor: kaspar
Mój przypadek był trywialny. Brak doświadczenia i zła nawierzchnia = ślizg. Stało się to na wewnętrznym parkingu biurowca w którym pracuję. Wewnątrz jest plac budowy i ułożone są płyty budowlane wylewane z betonu. Oczywiście na płytach w ryj piasku, który wypełnia szczeliny pomiędzy nimi.
Szybki start, przeciągnięta jedynka i w chwili wrzucenia dwójki kółko złapało piach zarzuciło mną lewo prawo ze dwa razy i gleba. Zdążyłem odskoczyć od motoru (taki pierwszy odruch) a motor szurnął bokiem z 8-10 metrów. Wszystko przy niewielkiej prędkości około 40km.

Zniszczenia były dość wysokie jak na taką prędkość, ale proste do usunięcia we własnym zakresie. A najważniejsze, że poza małym zarysowaniem zadupka widocznym na zdjęciach plastiki i bak nie ucierpiały. Gdybym miał gmole to jedynie kiera była by lekko draśnięta :(

Poniżej lista uszkodzeń i koszt naprawy:

1) Kierunki przedni lewy i tylny - ok. 120zł
2) Kapa alternatora, kupiona po regeneracji (bardzo dobrej jakości odmalowanie + lakier bezbarwny) - 230zł (to tanio jak za tą część)
3) Kubki zegarów - ten niklowany plastyk, kupiłem zamiennik za 180zł bo oryginał sam jest nie do zdobycia. Reszta nie uległa zniszczeniu.
4) rączka sprzęgła - 20zł
5) draśnięta kiera i lekko zadupek.

Łączny koszt z dolewką oleju, bo przez pękniętą kapę alternatora trochę wyleciało to ok. 820zł

Z ciuchów nic nie ucierpiało, bo się "przetoczyłem" a nie śliznąłem i momentalnie byłem na nogach.

Re: nasze WYPADKI / SZLIFY

: 27 lut 2012, 15:42
autor: DeFi
Przypatrz się dokładnie, czy kierownica nie dostała za bardzo. Mogła się delikatnie wygiąć.

ps. w sprawie kierownic to mam spore doświadczenie :) w zeszłym sezonie zmieniałem ją 4 razy :lol:

Re: nasze WYPADKI / SZLIFY

: 27 lut 2012, 18:36
autor: lukaszu
ja w zeszłe wakacje pojechałem do lasu trochę poszaleć na enduro.
zarzuciło tyłem na bok, mały slide. pochyliłem maszynę jak w żużlu w łuku, tylko koło zlapało przyczepność wcześniej niż sądziłem.
zaczeło prostować maszynę a ja nie zdązyłem przesadzić jej na drugi bok do kontry i siła odśrodkowa wyrzuciła mnie dosłownie do przodu z siodła.
Niestety nie udało się podwinąć barku i wykoziołkować...

.. temat skończył się trzy miesiące później, w międzyczasie zrost wstepny, łamanie, druty...

ustawianie łapy do pionu odbyło się na żywca w Kielckim szpitalu, ale tak totalnie na żywca.
w zamieszaniu zabrali mnie na sale i szybko szybko bo był jakiś wypadek na mieście duży
15 minut a prawie się utopiłem w pocie z czoła jak szarpał tymi kościami...

Re: nasze WYPADKI / SZLIFY

: 28 lut 2012, 11:36
autor: Jemo
ja co prawda doświadczyłem czegoś takiego tylko przy naprostowywaniu palca a nie całej ręki (miałem dość sporą repozycją i trzeba się było właśnie "poszarpać"), ale zdaję sobie sprawę jaki to ból...

Re: nasze WYPADKI / SZLIFY

: 16 mar 2012, 09:22
autor: Theo
Mój pierwszy wyjazd do pracy na moto w tym sezonie i paciaka zaliczyłem :/ śpieszyłem się bo troszkę się ociągałem w domu. W mieście na ostrym zakręcie, na poboczu i do tego na zakazie postoju, zaparkowała puszka z towarem do sklepu. Przede mna byla seria naprzemiennych zakrętów i nie widziałem go. No i zakrety pełne dziur i piachu. Ominąć go nie mogłem bo następna puszka z naprzeciwka jechała a na spokojne hamowanie było już za późno. Miałem wybór: hamowanie awaryjne na piachu w zakręcie albo w puchę prosto. Wybrałem to pierwsze i przy ok 20km/h pasiak na bok. Za paciaka winię siebie bo znam tą drogę, po drugie mogłem hamować silnikiem ale zgłupiałem a za to się płaci, po trzecie mogłem jechać wolniej. Z drugiej str. gdyby tam pucha nie stała to do niczego by nie doszło.

Brak doświadczenia robi swoje ale mam nadzieję, że to mnie czegoś nauczyło.

Wybiegł do mnie koleś z puszki i zapytał czy wszystko ok i dwa razy się powtrzał czy napewno. Mi nic sie nie stało, nawet niewiem kiedy wstałem a zrobiłem to zanim podbiegł. Pamiętam tylko jak podnosiłem moto. Jaki to jest szok :)

Straty? Polamany kierunek. Później nie mogłem odpalić, bo chyba się zalał ale w końcu się udało.

Co się okazało to zegarek w domu się śpieszył i niepotrzebnie miałem takie ciśnienie... Chyba przykleje sobie zegarek do licznika, bo gdyby nie to to bym się nie spieszył...

EDiT: chyba delikatnie skręciłem kostkę. Nawet nie wiem kiedy ^^