Jeździłam sobie dziś po mieście, ulica Opolska, teoretycznie wszystko fajnie bo 3 pasy, ale bardzo nie lubię zmieniać tam pasów, bo koleiny są czasami na jakieś 10 cm wyrobione.
Stałam na czerwonym świetle na skrajnym prawym, środkowy wolny, a z przodu ktoś nie bardzo radził sobie ze skrętem w prawo, więc włączyłam kierunek i powolutku się wspięłam na te cholerne koleiny, prawie cały czas patrząc w lusterko. Coś mnie tykło, bo na ogół tylko zerkam parę razy i się oglądam przed zmianą pasa. Dalej było wolne, więc przejechałam lewą koleinę na skrajnym prawym i byłam na fragmencie między koleinami na sąsiednich pasach, a w lusterku widzę, że typ w golfie bez niczego wpieprza się na pas, na który właśnie wjechałam, nie racząc of kors zwolnić. Odbiłam szybko w prawo, wpadłam do koleiny, zamotało mi kierownicą na wszystkie strony, ale jakoś to utrzymałam -.- Ze skrętem sobie ktoś poradził, więc pojechałam prawym, zmieniłam pas na fragmencie bez kolein, na następnych światłach mijałam tego idiotę, gapił się, więc puknęłam się w kask i pojechałam sobie dalej. -.-
Nie lubię kolein. I łysoli w golfach IV.
