Otóż odważyłam się w reszcie pojechać ER'ką na uczelnię. Zostawiłam moto w takim miejscu, że był widoczny z sali gdzie miałam zajęcia. Ustawiłam go co prawda na chodniku, ale:
1. tam zawsze ktoś stoi,
2. zablokowałam kierę i założyłam blokadę na koło przednie.
Nie stałam tam długo, ok 2,5 godz. wychodząc z uczelni coś mi nie pasowało, bo moto nie było widać... Okazało się, że jakiś "uprzejmy" właściciel puszki przesunął moje maleństwo, by samemu zaparkować za mną. dosłownie dotykał mojego koła i wydechu... szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia... Musiał się natrudzić, bo poza blokadą koła i kierownicy, zostawiłam moto na biegu

Przede mną było nieco miejsca i można pomyśleć że nie powinnam mieć problemu z wyjazdem, ale... jakiś motocyklista zastawił mnie od przodu... Ręce opadają... Całe szczęście, że jestem drobna i zmieściłam się w szczelinę między motocyklami i dałam radę wypchnąć moto. Sporo się natrudziłam, bo z przodu miałam może z 40cm miejsca, a z tyłu niewiele więcej.
Jakim trzeba być idiotą aby przesuwać zablokowany motocykl i jakim trzeba być idiotą by 'swojego' zastawiać?? Tracę wiarę w ludzi...
