Problem jest taki, ze ma za krotkie lapki, zeby sie zaprzec o bak i nie walic mnie kaskiem przy okazji.
Mi tam siedzi sie bardzo wygodnie, ani nie zjezdzam, ani dupa nie boli. Jedyne co by trzeba bylo przerobic to bardziej "kubelkowe" wyprofilowanie z tylu, albo ten "nosek" ktory jest pomiedzy siedzeniem prowadzacego a pasazera troche wyzej. Tak, zeby ja trzymalo troche samo siodlo. Znalazlem tapicera obok swojej chaty, moze sie przejde dowiedziec ile taka modyfikacja mnie wyniesie.
Kufer tez jest w planach, pewnie poprawi to jej poczucie bezpieczenstwa.
Wrath-> Ja mam duże doświadczenie jako plecak tak wiec... ok 17 tyś km
Po co trzymać się za rączkę. Zwiększa się przestrzeń między wami i ona nie ma stabilności a ty jej nie czujesz. Na motorze trzeba być "jednością" a nie osobnymi ludkami jak w aucie. Ja zawsze trzymałam się kierowcy za pas. Przez to że ręce mam na nim <dłonie z przodu> to on kieruje moim tułowiem. Więc ja mogę oglądać widoki a on wie ze złożę się tak jak on. Trzeba siedzieć blisko siebie a nogami dociskały kierowce. Najlepsze siedzenie jak dla mnie do tego
1.jpg (70.6 KiB) Przejrzano 9554 razy
.
Teraz w nowym motorze mojego<BMW 1150 GS> mamy taką kanapę <zdjęcie pożyczone aby pokazać kształt>
2.jpg (38.15 KiB) Przejrzano 9554 razy
siedzi się wygodnie ale jest między nami spora przestrzeń. Siedzę wyżej, widzę więcej i dostaje więcej wiatru mimo szyby. Pierwsze km były okropne bo byłam przyzwyczajona że jesteśmy "jednością" a teraz osobne ludki. Kwestia przyzwyczajenia po 2 tyś już jest ok ale zmieniłam kilka szczegółów.
Co do hamowania. Jeżeli ma za krótkie ręce żeby zaprzeć się o bak tak jak ja teraz. To może spróbować zapierać się o Twoje biodra z tyłu. Ja tak robię i ściskam kierowcę nogami. Zawsze możesz z nią wpaść do mnie na kawę to jej wytłumaczę.